Czy warto oszczędzać i inwestować przy tak wysokiej inflacji?

Co znajdziesz w artykule:

Myślimy nominalnie i to jest duży błąd

Pewnie słyszałeś, że rządy i banki centralne pracują już nad wdrożeniem CBDC (ang. Central Bank Digital Currency – Pieniądz cyfrowy banku centralnego). Jest to nowa forma pieniądza, która ma być wydawana przez bank centralny, tylko i wyłączne w formie cyfrowej.

Wyobraź sobie, że polski rząd zdecyduje się wprowadzić CBDC również w Polsce, zastępując naszą tradycyjną złotówkę. Nazwa nowej waluty występującej tylko pod postacią cyfrową to Szybka Złotówka. Od jutra jest to jedyny oficjalny środek płatniczy w Polsce. Dlaczego szybka? Ponieważ rząd po sukcesie programu Polski Bon Turystyczny zdecydował, że chce pobudzić w naszym kraju konsumpcję i obrót pieniądza, ustanawiając termin ważności nowej wirtualnej waluty. Nie jest on jednak tak drastyczny, jak w przypadku bonu turystycznego, który po upływie terminu ważności traci całą swoją wartość. Mechanizm działa tak, że gdy dostaniesz wypłatę w Szybkich Złotówkach i nie wydasz jej w ciągu miesiąca, rząd naliczy sobie od niej co miesiąc podatek w wysokości 1,5%. Czyli jeżeli otrzymasz 10 tysięcy szybkich złotych wypłaty i nic z nimi nie zrobisz, po jednym miesiącu z konta zniknie Ci 150 szybkich złotówek, w kolejnym miesiącu 148 z pozostałych 9 850 szybkich złotych i tak dalej. Po roku zostałoby Ci 8 341 szybkich złotych, po 2 latach 6 958 szybkich złotych, po 5 latach 4 038 szybkich złotych, a po 10 latach 1 630 szybkich złotych.

Co by się stało z zachowaniem Polaków, gdyby taki mechanizm został wprowadzony? Załóżmy, że nie można uciec do walut zagranicznych, bo działają tak samo. Wydaje mi się, że pierwsza rzecz, którą zrobiliby Polacy to wyjście na ulice.

Jakim prawem ktoś wprowadza nam tak wysoki podatek od naszych ciężko zarobionych pieniędzy!

Gdyby jednak nie udało się doprowadzić do likwidacji szybkiej złotówki, zapewne prawie nikt nie trzymałby jej zbyt długo. Od razu zamienialibyśmy ją na jakieś rzeczy, które nie są obciążone tym podatkiem i trzymają wartość. Część pewnie zamienialibyśmy na złoto, a część poszłaby na rynek finansowy, czyli kupilibyśmy za to akcje lub obligacje. Chyba tylko frajerzy trzymaliby przez miesiąc tę walutę, żeby oddać 150 złotych fiskusowi.

Czyżby?  

Witam w kraju frajerów :).

Polacy na kontach bieżących w bankach w 2022 roku trzymali około 1 000 000 000 000 (1 bilion) złotych. Te pieniądze traciły na swojej realnej wartości około 1,5% miesięcznie przez inflację, która działa dokładnie w ten sam sposób, jak podatek od szybkiej złotówki tylko realnie, a nie nominalnie. Każda złotówka, którą miałem w portfelu w grudniu 2021 roku, była w grudniu 2022 roku warta około 85 groszy. Dlaczego ludzie nie wyszli na ulicę i dlaczego trzymali tyle pieniędzy w tej, tak wysoko opodatkowanej, walucie zamiast jak najszybciej ją wydać?

Ponieważ ludzie myślą w wartościach nominalnych, a nie realnych.

Bardzo ciężko jest nam się przełączyć na myślenie w kategoriach realnych. Co prawda obecna inflacja to już „tylko” lekko ponad 10%, ale wciąż jest to bardzo wysoka wartość, pozbawiająca nas prawie 1% realnej wartości pieniądza co miesiąc.

Nie przekonuje Cię to? Uważasz, że ludzie potrafią myśleć realnie? To jeszcze jeden przykład:

Jak myślisz, jaka by byłaby reakcja pracowników w jakiejś firmie w Polsce w 2015 roku, gdyby na spotkaniu pracowników prezes ogłosił, że obniża wszystkim wynagrodzenie o 5%?

A jak myślisz, jaka byłaby reakcja pracowników, gdyby w 2022 roku ogłosił, że podwyższa wszystkim wynagrodzenia o 10%?

Ja myślę, że komunikat o nominalnej obniżce w 2015 roku wywołałby prawdziwą burzę, strajk lub odejścia pracowników z firmy. Komunikat z 2022 roku o nominalnej podwyżce mógłby wywołać umiarkowane zadowolenie. Trochę dziwne, skoro komunikat z 2015 roku obniżał realne wynagrodzenia pracowników o 4,1% (w 2015 roku mieliśmy deflację w wysokości -0,9%), a ten w 2022 roku o 4,4% (inflacja w całym 2022 roku to średnio 14,4%).

Inflacja nie jest nowym zjawiskiem i nie występuje tylko w Polsce. Jest naturalnym mechanizmem dotyczącym wszystkich walut na świecie. Nawet amerykański dolar przez ostatnie 100 lat stracił ponad 90% swojej wartości. Symbolicznie zobaczysz to na poniższym rysunku.

Pewien amerykański komik to zjawisko opisał tak:

Amerykanie są coraz silniejsi. Dwadzieścia lat temu, aby unieść zakupy wartości 10 dolarów potrzebne były 2 osoby. Dziś może to zrobić 5-latek.

Drastyczne? Zobacz jak wygląda polska złotówka od…. końca 2020 roku

Złotówka w ciągu 32 miesięcy straciła 25% swojej wartości. Jeżeli w tym czasie nie dostałeś co najmniej takiej podwyżki -zarabiasz realnie mniej!

Na poniższym rysunku możesz zobaczyć ile lat potrzebuje inflacja o danej wysokości aby pozbawić Cię połowę realnej wartości Twoich pieniędzy.

Przy obecnej, 10-procentowej inflacji, każdy Polak straci połowę swoich oszczędności trzymanych w gotówce w ciągu 7 lat. Przy 5 procentowej inflacji jest to 14 lat. Jeżeli dobrze zrozumiałem słowa prezesa NBP na ostatniej konferencji, uważa on, że 5% inflacja jest niska i niezauważalna. Ośmielę się z nim nie zgodzić.

Coś co może nam pomóc w ochronieniu naszych oszczędności przed inflacją, jest ich zainwestowanie. Ale czy tak łatwo inwestując pobić inflację? Czy w ogóle warto oszczędzać przy tak wysokiej inflacji? Nie ma przecież lokat, ani obligacji oprocentowanych na ponad 10%!

Czy warto oszczędzać przy wysokiej inflacji?

Inflacja nie tylko pozbawia nas realnej wartości pieniądza, ale także utrudnia oszczędzanie. Przy tak dużej inflacji nie ma 100% bezpiecznych instrumentów oszczędnościowych, które pozwalają nam ochronić nasze oszczędności przed inflacją.

Po co oszczędzać i inwestować skoro i tak nie pobije inflacji? Nie lepiej po prostu wydać te pieniądze? Teraz za to kupię więcej.

Przyznam szczerze, że na pierwszy rzut oka ciężko się z tym argumentem nie zgodzić. Mamy obecnie ponad 10-procentową inflację, która przez „Cud na Orlenie” ma szanse chwilowo spaść do 8-9%. Najlepsze, promocyjne lokaty są oprocentowane na maksymalnie 6-7%, podobnie do obligacji skarbowych, a najlepsze spółki z Giełdy Papierów Wartościowych wypłacają maksymalnie kilka procent dywidendy. Co prawda są jeszcze detaliczne obligacje skarbu państwa indeksowane inflacją, które od drugiego roku wypłacają odsetki wyższe od inflacji, ale w pierwszym roku oprocentowanie jest dość niskie. Do tego zyski są obciążone 19-procentowym podatkiem od zysków kapitałowych (znanym jako podatek Belki), który i tak sprowadza realne zysk oszczędzających poniżej poziomu inflacji. Zresztą podatkiem Belki obciążone są również zyski z lokat, pomniejszając (nawet te 8 procentowe) do faktycznych 6,5%. Również patrząc na dane NBP, zakup mieszkania na wynajem w 2022 roku przynosi rentowność nie większą niż kilka procent w skali roku. Co więcej, jeszcze rok temu opłacało się to zrobić na kredyt, bo stopy procentowe były bardzo niskie. Teraz przy prawie 10% oprocentowaniu kredytu hipotecznego i braku zdolności kredytowej większości Polaków, nie dość, że mało kto może kupić mieszkanie na kredyt, to jeszcze robi się to mało rentowne. Dodatkową przeszkodą, którą zafundował nam rząd wprowadzając Polski Ład jest brak możliwość rozliczania podatkowo wynajmu mieszkań na zasadach ogólnych, czyli na przykład zaliczania odsetek od kredytu jako koszty. Pozostaje giełda, ale…. giełda to przecież kasyno, gdzie łatwo można stracić pieniądze.

No tak. Perspektywy dla oszczędzających nie wyglądają zbyt różowo. Na jakikolwiek instrument finansowy nie spojrzysz to albo zdecydowanie przegrywa z inflacją, albo jest bardzo ryzykowny.

No właśnie. Nie ma sensu oszczędzać bo i tak na tym tracę.

Ale czy na pewno? Nie będę próbował Cię przekonać, że przy tak wysokiej inflacji Twoje zainwestowane pieniądze w ciągu kolejnego roku na pewno nie stracą realnie na wartości. Jeżeli inflacja utrzyma się na dwucyfrowym poziomie, to jest duże prawdopodobieństwo, że stracą. Mam jednak co najmniej dwa argumenty, którymi spróbuję Cię przekonać, że mimo to i tak powinieneś oszczędzać.

Pierwszy argument jest bardzo prosty. Jeżeli moim celem jest zwiększanie oszczędności, finansowego bezpieczeństwa i budowanie majątku, to które z poniższych 4 decyzji zbliżą mnie do tego w kolejnym roku?

Decyzja 1: Nie pokonam inflacji – Nie oszczędzam

Decyzja 2: Oszczędzam 10 000 złotych trzymając pieniądze w skarpecie, która gwarantuje oprocentowanie w wysokości 0% (zwolnione z podatku Belki! :))

Decyzja 3: Oszczędzam 10 000 złotych na lokacie 8% od której muszę zapłacić podatek Belki

Decyzja 4: Oszczędzam 10 000 złotych i udało mi się znaleźć taką inwestycję, która po rozliczeniu podatku utrzymuje wartość moich oszczędności w czasie uwzględniając inflację.

Co się stanie realnie z moim majątkiem po roku, w zależności od decyzji którą podjąłem. Realnie, czyli po uwzględnieniu inflacji (załóżmy 10%)

Zacznijmy od Decyzji numer 4 (wygrywam z inflacją). Oszczędziłem 10 tysięcy złotych, które ochroniłem przed inflacją więc mój majątek powiększył się realnie o 10 tysięcy złotych. W tym trudnym czasie to niezły wynik.

Decyzja numer 3 (Lokata 8%) sprawi, że mój majątek powiększy się realnie o 9 648 złotych (10 tysięcy złotych powiększone o 8% odsetek obciążonych podatkiem Belki, ale z uwzględnieniem 10% inflacji).

Decyzja numer 2 (skarpeta) to realnie wzrost majątku o 9 000 złotych (10 tysięcy z uwzględnieniem 10% inflacji).

Zostaje nam decyzja numer 1 (nie inwestuje), która gwarantuje nam wzrost majątku o … 0 złotych.

Patrząc więc z perspektywy wzrostu majątku, wpłacenie oszczędności na lokatę, da mi dodatkowe 583 złote w stosunku do skarpety, a znalezienie inwestycji, która ochroni je przed inflacją aż 1 000 złotych (wciąż w stosunku do skarpety). To całkiem dużo, ale najwięcej z punktu widzenia wzrostu majątku da mi jednak samo podjęcie decyzji o oszczędzaniu, które nawet przy wyborze skarpety w ciągu roku zwiększa wartość mojego realnego majątku aż o 9 000 złotych, które bez większego wysiłku i ryzyka może być powiększone do 9 583 złotych lokując pieniądze na lokacie.

Nie po to inwestuje, żeby moje inwestycje były na końcu mniej warte niż na początku.

Tak wiem. Nie taki jest cel inwestowania. Ja też nie po to inwestuje, żeby realnie tracić pieniądze i nie o to w inwestowaniu chodzi. Chciałem Ci tylko pokazać, że nawet w tak trudnym czasie do inwestowania jak lata 2022-2023 w Polsce, najgorszą decyzją, którą możesz podjąć z punktu widzenia budowania majątku jest zrezygnowanie z oszczędzania. Pamiętaj proszę, że lata 2022-2023 i kilkunastoprocentowa inflacja nie jest ani na świecie, ani w Polsce normą, ale wyjątkiem. Biorąc pod uwagę, że oszczędzanie i inwestowanie to maraton, a nie sprint, nie warto patrzyć na niego pod kątem jednego roku. Historia pokazuje, że w dłuższym okresie (ponad 10 lat) większość najpopularniejszych aktywów inwestycyjnych wygrywała z inflacją. I to jest właśnie drugi powód dla którego warto inwestować, szczególnie w długim terminie.

Na poniższym rysunku znajdziesz porównania stóp zwrotu z poszczególnych klas aktywów w latach 1999 do 2019 w USA w odniesieniu do średniej inflacji z tego okresu. Widać na nim, że wartość wszystkich wymienionych tam aktywów rosła znacznie szybciej od inflacji, mimo, że w tym okresie mieliśmy 2 duże kryzysy (dot.com w 2000 roku i kryzys finansowy 2008).

Jak zauważył autor świetnej książki „Just keep buying” Nick Maggiulli

„Większość rynków idzie w górę przez większość czasu”

Dlaczego tak się dzieje. Głównie ze względu na inflacje. Wartość pieniądza ciągle spada, dlatego najgorszą rzeczą, którą możesz zrobić z swoimi pieniędzmi jest trzymać je w formie … pieniądza.

Jakie aktywa najlepiej chronią przed inflacją

Jeżeli nie pieniądze to jakie aktywa historycznie najlepiej chroniły oszczędności przed inflacją? Akcje, obligacje i nieruchomości. Jeżeli chodzi o obligacje i akcje skorzystam z danych z rynku Stanów Zjednoczonych, gdzie udokumentowana historia rynków finansowych sięga niemal 100 lat. Podam Ci trzy fakty, które pokazują jak te aktywa chronią w długim terminie oszczędności przed inflacją.

  1. Żeby obronić się przed inflacją między rokiem 1926 a 2020 w USA – 1 dolar z 1926 roku musiałby urosnąć do około 15 dolarów z 2020 roku (inflacja zjadła ponad 90% wartości dolara).
  2. Gdyby Amerykanin w 1926 roku zainwestował 1 dolara w długoterminowe obligacje skarbowe, do 2020 roku wartość inwestycji urosłaby do 200 dolarów, czyli 13 krotnie pobiłaby inflację.
  3. Gdyby w 1926 roku Amerykanin zainwestował natomiast 1 dolara w szeroki indeks akcji amerykańskich, do 2020 roku wartość inwestycji urosłaby do ponad 10 700 dolarów, czyli 729 krotnie pobiła inflację.
  4. Historycznie stopy zwrotu z nieruchomości w Stanach Zjednoczonych były zbliżone do stóp zwrotu z rynku akcji. Jeden z najpopularniejszych  indeksów na REITy (fundusze inwestujące w nieruchomości) od 1973 do 2022 roku rośnie nominalnie o ponad 10% w skali roku. To również kilka procent więcej od inflacji.
 

Jeżeli chodzi o nieruchomości możemy to też zobaczyć na naszym rodzimym podwórku. Ceny nieruchomości w Polsce w ostatnich latach przeważnie rosły szybciej od inflacji. Możesz to zobaczyć na poniższym rysunku, który pokazuje wzrost cen nieruchomości na tle inflacji w sześciu największych miastach w Polsce od roku 2010 do połowy 2023.

Pomarańczowa linia to inflacja, a niebieska to nominalny wzrost cen nieruchomości. Zauważ, że przez większość kwartałów linia czarna jest powyżej linii pomarańczowej. Wyjątkiem był okres 2010 do 2013 gdy mieliśmy w Polsce realny spadek cen nieruchomości związany z „bańką” która pękła w latach 2008-2009 orz okres bardzo wysokiej inflacji w ostatnich kwartałach. Biorąc pod uwagę cały okres od stycznia 2010 roku, ceny nieruchomości rosły w tempie równym inflacji. Gdy dodamy do tego czynsz najmu w wysokości kilku procent, również tu mamy w długim terminie całkiem dobre zabezpieczenie przez inflacją.

Pamiętaj także o polskich, detalicznych obligacji skarbu państwa indeksowanych inflacją. One również w dużym stopniu mogą ochronić Twoje złotówki przed podatkiem inflacyjnym. Więcej o nich:

Obligacje inflacyjne. Sekret premiera, czy inwestycja dla każdego?

Jak kupić obligacje inflacyjne? Krok po kroku

Shrinkflacja

Jest jeszcze jedno zjawisko, którego możesz doświadczać związane z inflacją. Może mniej dotyczące inwestorów, ale na pewno konsumentów. Z angielskiego nosi nazwę shrinkflation. Spotykasz się z nim w sklepach. Firmy wykorzystują to, że ludzie myślą nominalnie, a nie realnie i nadal sprzedają kostkę masła za 6 złotych. Z tym, że kostka to teraz 200 gramów, a nie 250 gramów, jak jeszcze rok temu. W inwestowaniu shrinkflację można zauważyć na przykład w mieszkaniach na wynajem, gdzie obecnie największym wzięciem i rentownością cieszą się mikro kawalerki i małe pokoje.

Podsumowanie

Jeżeli Twoim celem jest budowanie majątku w długim terminie najgorszą rzeczą, którą możesz zrobić w czasie wysokiej inflacji jest powstrzymanie się od oszczędzania i inwestowania.

Wtedy co prawda możesz być pewny wyniku swojej inwestycji, jednak nie wiem czy właśnie o taki wynik Ci chodzi 🙂

Z drugiej strony zamieniając część swoich dochodów w aktywa, masz bardzo duże szanse w długim terminie pobić inflację.

Może to właśnie dobra okazja, żeby zainteresować się złotem, obligacjami detalicznymi skarbu państwa lub rynkiem akcji? Jeżeli chciałbyś regularnie otrzymywać informacje o artykułach z tej tematyki zapisz się do newslettera. Zapraszam Cię również do przeczytania mojej książki w której krok po kroku opisuję jak można efektywnie zaprojektować swoją finansową podróż.

A Ty co myślisz o inwestowaniu w czasie wysokiej inflacji? Zapraszam do komentowania

Powiązane wpisy

8% na lokacie jest znacznie lepsze od akcji i mieszkań na wynajem? Nie zawsze!

Nie wszystko ZŁOTO, co się świeci. Czy warto inwestować w złoto?

Giełda to kasyno

Podziel się artykułem:

Najnowsze wpisy na blogu

Bądź na bieżąco
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments